Koniec „ery plasterka”: czyli jak być rodzicem młodego dorosłego
POLISH
8 min read


Czy twoje pełnoletnie już dziecko tłumaczy ci złożone odsetki kredytu hipotecznego, po czym przerywa, by zapytać, czemu białe koszule wychodzą z prania różowe..? Albo negocjuje pensję w pracy jak zawodowiec, a potem dzwoni w panice, czy mleko po terminie jest jeszcze zdatne do picia?
Witaj w świecie rodzicielstwa młodych dorosłych, gdzie dojrzałość i zagubienie w podstawowych sprawach potrafią iść ramię w ramię!
Dla wielu z nas, szczególnie żyjących pomiędzy kulturami, to sztuka balansowania: między tym, co znaliśmy, a tym, co nasze dzieci dopiero tworzą. I być może z dumą patrzymy, jak płynnie przełączają się między językami, obyczajami, światami, a sami uczymy się być przy nich trochę jak przewodnik, trochę jak obserwator. I ciągle z zapasem odplamiacza!
Ale jak skutecznie i bezboleśnie wyjść z „ery plasterka” i stać się realnym wsparciem dla młodego dorosłego?
Z reżysera na konsultanta
Rodzicielstwo młodych dorosłych to cicha rewolucja - od bycia reżyserem ich życia do stania się cichym doradcą w kwestiach scenariusza. Już nie mówisz „zrób”, tylko pytasz: „jak planujesz to rozwiązać?”. Już nie prowadzisz - towarzyszysz. Już nie dajesz gotowych odpowiedzi - zadajesz pytania, które pomagają je znaleźć.
To nie tylko wyzwanie emocjonalne. To konieczność. Badania pokazują, że najlepsze wsparcie dla młodych dorosłych to ciepło i troska połączone z... przestrzenią i autonomią. Za dużo kontroli - i dusisz ich rozwój. Za mało przewodnictwa - i gubią się bez mapy. Klucz? Odpowiednia równowaga.
Jak tłumaczy dr Laurence Steinberg, ekspert od rozwoju młodzieży, mózg dwudziestolatka wciąż się formuje. Ich serca już wiedzą, jak pocieszyć przyjaciela, ale ich kora przedczołowa może zapomnieć o zapłaceniu rachunku za prąd. To nie lenistwo - to biologia.
Dlatego zamiast mówić: „musisz zadzwonić na uczelnię w sprawie kredytu studenckiego", spróbuj „jaki masz plan na uporządkowanie sytuacji z kredytem studenckim?". To mała zmiana, która robi wielką różnicę. Nie odbierasz im odpowiedzialności - pokazujesz, że wierzysz w ich siły, a to sprawia, że stają się coraz lepszymi reżyserami własnego filmu życia.
Między niezależnością a niedzielnym obiadem
Rodziny o mocnych więziach kulturowych często doświadczają wychowania dorosłego dziecka ze sporym trudem. Rodzice z jednej strony chcą ciągle pomagać, z drugiej - pozwolić iść własną (niczym niepodobną do ich młodości w ojczyźnie) drogą. To niełatwe, szczególnie gdy serce krzyczy: „Pomóż!”, a rozum podpowiada: „Zaufaj”.
W praktyce? Twój dorosły potomek dzwoni, by się pochwalić sukcesem na rozmowie kwalifikacyjnej, po czym… wraca w niedzielę na obiad! To nie słabość - to prawdopodobnie potrzeba bliskości. Taka „więź autonomiczna” to nie błąd czy porażka w wychowaniu, a naturalny proces. Twój dom i Twoja obecność to teraz taka bezpieczna baza, z której można ruszyć w świat z większą pewnością siebie.
Kluczem jest rozróżnienie: moralne wsparcie - zawsze, akcje ratunkowe - tylko w wyjątkowych przypadkach. Gdy młody dorosły płacze, bo spalił obiad dla rodziców partnera, nie pędź z gotowym daniem. Wysłuchaj, empatyzuj, po czym zapytaj: „Co możesz teraz zrobić?”. Może zamówi jedzenie, może się uśmiechnie. A może odkryje, że potrafi więcej, niż myślał. To podejście buduje nie tylko jego odporność, ale i nową jakość waszej relacji - dorosłej, ciepłej i pięknie zrównoważonej.
Usłysz mnie, nie naprawiaj - o sztuce słuchania
Młodzi dorośli mają wbudowany radar - wyłapują „dobre rady” na kilometr. Jeszcze nie zdążyłeś powiedzieć „kiedy ja byłam w twoim wieku…”, a oni już znikają mentalnie za rogiem.
Sekret? Mniej mówienia, więcej słuchania. Takiego prawdziwego - z odłożonym telefonem, kontaktem wzrokowym i cierpliwą, współodczuwającą obecnością. Czasem twój dorosły potomek nie chce rozwiązań, a jedynie pragnie usłyszeć: „to faktycznie może frustrować” albo „przykro mi, że tak to wygląda”. I żebyś był w tym wsparciu autentyczny.
Różnicę robi nie tylko to, co mówisz, ale też kiedy i jak. „A może spróbujesz…” powiedziane w luźnej pogawędce, brzmi zupełnie inaczej niż to samo zdanie, rzucone w momencie, gdy twój dorosły potomek pędzi gdzieś w pośpiechu.
Najlepsze rozmowy? W samochodzie, przy gotowaniu, podczas wspólnego oglądania niewciągającego reality show. Kiedy nic nie trzeba i nie ma innego celu, niż wspólnie spędzony czas - właśnie wtedy można najwięcej. Bo prawdziwe wsparcie rodzicielskie nie wymaga naprawiania, kontroli. Wystarczy angażować się w bycie.
Jednak nawet przy najlepszych strategiach komunikacji, zarówno ty, jak i twój młody dorosły możecie podczas tego okresu przejściowego czuć morze emocji, co prowadzi nas do kolejnego, ważnego aspektu tej rodzicielskiej rewolucji...
Emocjonalny rollercoaster
Młodzi dorośli, wciąż miotani buzującymi hormonami, potrafią być skrajni w swoich narracjach i odczuciach: dziś roztaczają wizje świetlanej przyszłości, jutro dramatyzują, że „zmarnowali życie”, wybierając zły kierunek studiów. Brzmi znajomo? To nie chaos - to rozwój.
Ale chwila - nikt nie mówi, że twoje emocje w tym czasie są mniej zmienne czy też mniej ważne. Smutek, niepokój, frustracja, tęsknota za tą małą wersją dziecka, która mieściła się na kolanach - to wszystko może uderzać z zaskoczenia. Zwłaszcza, że wspólna migracja wymaga od Was wszystkich często poświęceń, odwagi i niekiedy podejmowania ryzyka, a wszystko to, by zapewnić sobie lepszą przyszłość.
Na szczęście - i w takich warunkach możesz stać się ich cichym bohaterem. Badania pokazują, że stabilna obecność rodzica to jeden z kluczowych filarów odporności młodych dorosłych. Więc kiedy twój dwudziestolatek wraca rozbity po kłótni z przyjacielem albo zestresowany pracą, wysłuchaj go i daj (jemu i sobie) czas oraz przestrzeń na przetworzenie emocji. Wyraź swoją empatię, na przykład mówiąc: „wyobrażam sobie, jakie to może być trudne”, po czym zrób pauzę. Oddychaj. Daj mu pobyć z tym, co czuje. Czasem największym darem jest bycie właśnie taką stabilną obecnością, która na siłę nie gasi emocji, ale potrzyma za rękę, kiedy cały świat wiruje wokół…
A gdy wyfruwają z gniazda…
Wyprowadzka młodego dorosłego to nie tylko moment wynoszenia walizek - to cały emocjonalny proces. A na emigracji - często trwa on latami…
Choć statystyki mówią, że 42% Brytyjczyków w wieku 15-34 lat wciąż mieszka z rodzicami, w rzeczywistości ten procent może być wyższy. Zwłaszcza w rodzinach migrantów, gdzie dom wielopokoleniowy to nie wyjątek, a norma. Pytanie więc nie brzmi „kiedy się wyprowadzi?” a raczej: „jak mieszkając razem pielęgnować więź, nie dławiąc ich niezależności?”
Czemu tak się dzieje? Rosnące ceny życia, kredyty studenckie i niepewny rynek pracy często sprawiają, że mieszkanie z rodzicami to nie wybór z wygody, a konieczność. Dla niektórych to szansa na budowanie stabilnej przyszłości, poprzez przyoszczędzenie przez kilka lat „na garnuszku” u rodziców. Dla innych - frustrujący impas między lojalnością a potrzebą oddechu. Każda rodzina pisze własny scenariusz. I tu polecana jest jak najbardziej szczera, otwarta i stała komunikacja na temat wzajemnych potrzeb i oczekiwań.
Jednak, gdy młodzi w końcu się wyprowadzają - czy mają 18 czy 28 lat - rodzice doświadczają „syndromu pustego gniazda” w pełnej krasie: od ulgi i dumy, po cichą tęsknotę, poczucie straty czy szok odkrycia, że ulubionej czekolady nie trzeba już chować… To wszystko jest jak najbardziej naturalne i zdrowe! Bo nie chodzi tylko o brak hałasu w korytarzu, a wręcz o całą redefinicję swojej tożsamości - o poznawanie, kim jesteś poza rolą codziennego opiekuna…
By przejść przez ten etap „żałoby” i „odrodzenia” jak najbardziej gładko, przypominaj sobie, że relacja z dorosłym dzieckiem nie znika - ona dojrzewa. Teraz chodzi o jakość, nie ilość. Lepiej wysłać wiadomość nawiązującą do jego ostatniego osiągnięcia, niż pytać co rano "jak się masz?". I choć twoje memy mogą być hitem, kontrolne telefony w piątkowy wieczór - już niekoniecznie. Bowiem największym prezentem, jaki możesz im dać, to zaufanie, że sobie poradzą. Nawet jeśli czasem zostawią pranie w pralce na trzy dni.
Jak człowiek z człowiekiem
Ostatni etap (można powiedzieć - całego rodzicielstwa), to ostateczne przekształcenie relacji z hierarchicznej „rodzic-dziecko” w coś bardziej równorzędnego: więź „człowiek-człowiek”. Nadal jesteś ich opiekunem, lecz opiekujesz się nimi już zgoła inaczej.
Zacznij od uznania ich kompetencji. Tak, twój 22-latek może wiedzieć więcej o zdrowiu psychicznym, klimacie czy kryptowalutach, niż ty! To nie odbiera ci autorytetu - to wzmacnia wzajemny szacunek. A rodzinne rytuały? Może obiady ustąpią miejsca brunchom, a porady nie będą już jednokierunkowe. Być może to oni znajdą dla ciebie najlepsze ubezpieczenie albo polecą ci serial, który pokocha cała rodzina.
Zmiana roli może być trudna, zwłaszcza gdy dotąd to ty podejmowałeś decyzje. Ale odpuszczenie kontroli to często najlepszy prezent, jaki możesz im dać - i sobie. Oto era relacji z wyboru, nie z obowiązku, w szacunku i w autentyczności.
Kilka praktycznych zasad na czas tej transformacji:
Nie zgadzasz się z ich decyzją? Na start zapytaj sam siebie: „czy to niebezpieczne, czy po prostu inne niż moje?”. Jeśli to drugie - uśmiech i milczenie (jako odpowiedź) potrafią zdziałać cuda.
Proszą o pieniądze? Zamiast sięgać od razu do portfela, zapytaj: „jak możemy wspólnie znaleźć rozwiązanie?”. Pomoc to nie zawsze dawanie - czasem to towarzyszenie w myśleniu.
W kłopotach? Zamiast z automatu naprawiać, zapytaj: „jak mogę cię teraz wesprzeć?”. Może spytają o radę, a może wystarczy, że po prostu jesteś..?
Krytykują twoje rodzicielstwo? Trudne, jednak spróbuj słuchać bez automatycznej obrony. Ich nowa perspektywa to część dorastania do odpowiedzialności. Dodatkowo może też czegoś nauczyć i ciebie.
Martwisz się? Przypomnij sobie, że są już odrębnymi, samodzielnymi jednostkami, a błędy są częścią ich ścieżki. Twój szacunek do ich wyborów, jak i obecność, gdy cię potrzebują, by poradzić sobie z konsekwencjami swoich decyzji - wystarczą.
Relacja z dorosłym dzieckiem jest jak taniec - mniej prowadzenia, więcej zaufania. Nie chodzi o całkowitą utratę kontroli, lecz o uzyskanie bliskości na nowych warunkach. I choć czasem może boleć, to właśnie tak zaczyna się relacja na całe życie.
Między dwoma światami - sztuka kulturowej równowagi
Gdy twoje dziecko dorasta w brytyjskim świecie, a ty niesiesz w sobie bogactwo innej kultury, balans staje się sztuką. Czy wspierając ich niezależność, zdradzasz wartości bliskości i rodzinnej lojalności? Wcale nie.
To żadne albo-albo. Można jednocześnie pielęgnować silne więzi rodzinne i dawać przestrzeń do samodzielnych decyzji. Lojalność nie zależy od kodu pocztowego, a szacunek - od podporządkowania. Zamiast walczyć o jedno „słuszne” podejście, warto porozmawiać. Twoje dziecko może cię zaskoczyć - chcąc zachować rytuały, odnaleźć nowy sens w dawnych tradycjach, albo pokazać, jak wasze wartości stają się ich siłą w brytyjskiej rzeczywistości.
To nie koniec rodzinnej kultury - to jej ewolucja, do której prowadzicie ją teraz razem. A w tej współpracy - z jednej strony korzenie, z drugiej skrzydła.
Miłość na odległość: kontakt bez zacieśniania pętli
Rodzicielstwo młodych dorosłych czasami zwyczajnie oznacza zaakceptowanie, że nie ma tu tak naprawdę jasnych reguł czy etapów. Nie ma zatem jednego, wyraźnego i totalnego przejścia z bycia "dzieckiem" do bycia "dorosłym". Twój 19-latek raz podejmuje decyzje jak rasowy dorosły, innym razem dzwoni z pytaniem o jakąś błahostkę. I dobrze - taka natura dorastania: nie jest liniowa, a sinusoidalna. Pamiętaj, twoją rolą nie jest już ciągłe trzymanie za rękę, lecz bycie gotowym, by ją podać, gdy dziecko się potknie. Z czasem - coraz rzadziej.
Nie chodzi o perfekcję, lecz o więź, która przetrwa dekady. Uśmiechnij się, gdy proszą cię o pomoc, a zaraz potem wzdychają nad twoją muzyką z lat 90. Śmiej się razem z nimi, ucz się nowej roli. Tu nie ma instrukcji obsługi - są tylko fundamenty: miłość, wsparcie i szacunek do ich dorastającej autonomii.
Bo choć z czasem to oni będą budować własne światy, czasem nadal zadzwonią, by zapytać, czy ryż gotuje się 10 czy 15 minut. I oby nigdy nie przestali! Bo bycie rodzicem, to bycie potrzebnym.
Bibliografia
Office for National Statistics (2024). Młodzi dorośli mieszkający z rodzicami w Wielkiej Brytanii w 2024 roku. Dostępne pod adresem: https://www.ons.gov.uk/peoplepopulationandcommunity/birthsdeathsandmarriages/families/datasets/youngadultslivingwiththeirparents
Steinberg, L. (2014). Wiek szans: Lekcje z nowej nauki o okresie dojrzewania (ang. Age of Opportunity: Lessons from the New Science of Adolescence). Houghton Mifflin Harcourt.
Khoddam, H., Ahmadi Khatir, M., Modanloo, M., Dadgari, A. i Teymouri Yeganeh, L. (2024). Syndrom pustego gniazda: analiza pojęcia. Journal of Education and Health Promotion
Get the latest from our newsletter!
© 2025. All rights reserved
Website Terms | Privacy Policy | Accessibility | Do Not Sell My Information
Funded by





